Lwica była zdziwiona, ale również szczęśliwa, bo wiedziała, że Kovu zawsze chciał zostać królem. Zresztą, lwiątka też byłyby bardzo zadowolone. Uśmiechnęła się więc szeroko i szepnęła coś ojcu na ucho, po czym przytuliła się do niego. Po kilku godzinach wszyscy wrócili już z polowania. Przyszła królowa spojrzała na męża i wyszła z jaskini. Liznęła go po pysku i wtuliła się w jego futro.
- Kiara, o co chodzi? - zapytał z uśmiechem Kovu.
- To już się nie mogę do męża przytulić?
- No bo wiesz.. Będziemy władcami. Od dziś.
Brązowo-grzywy otworzył szeroko pysk, ale zaraz go zamknął i spojrzał na Kiarę. Ta tylko zaśmiała się i usiadła na szczycie Lwiej Skały. Simba właśnie na teraz zaplanował, aby oddać władzę swojej córce i jej mężowi. Ryknął najgłośniej, jak potrafił, a zwierzęta już wiedziały, że coś się dzieje i poczęły zbierać się przy skale. Gdy wszyscy mieszkańcy Lwiej Ziemi byli obecni na i przy Lwiej Skale król ponownie ryknął, tym razem już ciszej, i przemówił głośno.
- Lwia Ziemia ma od dziś nowych władców, moją córkę i jej męża.
Po chwili na czubku skały pojawiła się także nowa para królewska. Kovu ryknął, a po nim zrobiła to Kiara. Zwierzęta zaczęły kłaniać się nowemu królowi i nowej królowej. Gdy nowi władcy wchodzili do jaskini, stado także się kłaniało. Lwice ryczały, a Simba uśmiechał się do córki, Kovu wszedł do jaskini i położył się. Tego dnia nic innego się nie działo, jednak następnego dnia z samego ranka król obudził stado i wyruszył na polowanie. Na Lwią Skałę przyniósł dużą antylopę i zajrzał do jaskini, Sheridan i Athena jeszcze spali. Obudził swoje dzieci i poszedł z nimi do wodopoju. Gdy już się napili, Kovu zostawił dzieci pod opieką jednej z lwic, która zawsze opiekowała się lwiątkami, gdy inni musieli gdzieś wyruszyć. Nigdy jeszcze nie zawiodła. Król poszedł na spacer po Lwiej Ziemi, postanowił, że dziś obejdzie całą swoją ziemię. Wtedy Sashi bawiła się z królewskimi lwiątkami. Niestety, pojawiły się też inne lwiątka, których musiała pilnować i nieświadomi, że oddalają się coraz bardziej, Sheridan i Athena w dalszym ciągu bawili się w berka. Wreszcie uświadomili sobie, że nie są już na Lwiej Ziemi i spojrzeli w każdą stronę, ale nie widzieli nic znajomego. Ostrożnie ruszyli dalej, po kilku minutach stanęli i usiedli na ziemi zaniepokojeni. Nie musieli długo czekać na jakąś żywą istotę, bo zaraz skoczyła na nich trójka lwiątek - samczyk i dwie samiczki. Lekko przerażeni Sheridan i Athena patrzyli na lwiątka, które zaczęły się śmiać. Cała piątka usiadła na miękkiej trawie i wpatrywała się w siebie.
- Eee.. Jestem Athena, a to mój brat, Sheridan.
- Jestem Diaro i będę królem Złotej Ziemi. A moje siostry to Hewa i Utaki.
- Cześć Diaro. - powiedziała uśmiechnięta księżniczka Lwiej Ziemi.
- Cześć. - odpowiedział książę.
Cześć, Tutaj Chapp z http://krol-lew-4.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńBardzo ładna notka, opowiadanie bardzo dobrze wpisuje się w obraz afrykańskiego świata. Widzę, że dużo osób wzoruje się na fanowskim drzewie genealogicznym.
Świetna notka! Ciekawe co z Nalą, pisz szybko dalsze rozdziały!
OdpowiedzUsuńBombowa noteczka.Ładne obrazki i wszystko ciekawie opisane ^^
OdpowiedzUsuń: )
Super!
OdpowiedzUsuń